Info
Ten blog rowerowy prowadzi GbassSC z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 6037.96 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.20 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 30499 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2016, Lipiec7 - 0
- 2016, Czerwiec5 - 2
- 2016, Maj3 - 0
- 2016, Kwiecień4 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Sierpień7 - 0
- 2015, Lipiec7 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj6 - 4
- 2015, Kwiecień3 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2014, Maj1 - 2
- 2013, Lipiec8 - 0
- 2013, Maj5 - 0
- 2013, Kwiecień11 - 0
- 2013, Marzec5 - 2
- DST 182.00km
- Czas 06:08
- VAVG 29.67km/h
- VMAX 54.53km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 7964kcal
- Podjazdy 877m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Dyspozycja na plus! Sosnowiec - Przyłęk
Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 0
Zastanawiałem się gdzie ruszyć w ten weekend. Po głowie chodziła mi Wisła. Jednak szukanie odpowiedniej trasy, ewentualnie jazda expresówką trochę mnie zniechęciły. Ostatecznie wybrałem wypad na wieś. Dystans idealny na niedzielny poranek. Wstałem przed 5. Zjadłem dobre i duże śniadanie, spakowałem potrzebne rzeczy i przed 6 wyruszyłem w trasę. O dziwo było bardzo ciepło i bez wiatru. Od samego początku jechało się bardzo dobrze. Nogi kręciły tak jakbym tego sobie życzył. Pusto na ulicach - rewelacja! W Żarkach skręcam w prawo i ku mojemu zdziwieniu - granatowe niebo. Było aż czarno. Nie ciekawie - pomyślałem. Zmieniłem bidony z płynami i kręciłem dalej. Kilka górek m.in. Niegowa i Tomiszowice i poźniej od Lelowa już płasko aż do celu. Babcia oczywiście zrobiła kawę i chciała mi pół lodówki naszykować do jedzenia :) Uzupełniłem płyny, wrzuciłem banany i pojechałem na cmentarz. Zapaliłem znicze i ruszyłem w drogę powrotną. Zdążyłem jednak cyknąć trzy fotki na wiadukcie. Pod nim centralna magistrala kolejowa na Warszawę.
W stronę Sosnowca.
W stronę Warszawy.
W stronę domu:)
Ruszam w chmurach i modlę się, żeby tylko nie zaczęło padać. Jedzie się płynnie więc liczę na to, że uda mi się dotrzeć przed deszczem, który wg prognoz ma padać o 13. Wspinam się najpierw na Tomiszowice następnie na Niegową. W Żarkach zaczyna padać. Na całe szczęście w Myszkowie przestało i mogłem spokojnie kręcić dalej. Ruch zdecydowanie większy niż rano. Pod kościołami tłumy ludzi i aut. Wymykam się jednak szybko i lecę w stronę Siewierza. Tam odbijam przy zamku i kieruje się w stronę Pogorii. Prędko wpadam do Będzina i spotykam po drodze Zbyszka Zarzyckiego (kibice Płomienia Sosnowiec wiedzą kto to:)) a po chwili jestem pod domem. Tyle co zszedłem z roweru zaczęło padać - prognoza się sprawdziła. Akurat była 13:00 :)
Ku mojej uciesze średnia poszła zdecydowania na plus. Na taką ilość km i to zróżnicowaną trasą jest ok. Za miesiąc maraton w Mszanie. Oby dyspozycja rosła!
W stronę Sosnowca.
W stronę Warszawy.
W stronę domu:)
Ruszam w chmurach i modlę się, żeby tylko nie zaczęło padać. Jedzie się płynnie więc liczę na to, że uda mi się dotrzeć przed deszczem, który wg prognoz ma padać o 13. Wspinam się najpierw na Tomiszowice następnie na Niegową. W Żarkach zaczyna padać. Na całe szczęście w Myszkowie przestało i mogłem spokojnie kręcić dalej. Ruch zdecydowanie większy niż rano. Pod kościołami tłumy ludzi i aut. Wymykam się jednak szybko i lecę w stronę Siewierza. Tam odbijam przy zamku i kieruje się w stronę Pogorii. Prędko wpadam do Będzina i spotykam po drodze Zbyszka Zarzyckiego (kibice Płomienia Sosnowiec wiedzą kto to:)) a po chwili jestem pod domem. Tyle co zszedłem z roweru zaczęło padać - prognoza się sprawdziła. Akurat była 13:00 :)
Ku mojej uciesze średnia poszła zdecydowania na plus. Na taką ilość km i to zróżnicowaną trasą jest ok. Za miesiąc maraton w Mszanie. Oby dyspozycja rosła!
Kategoria Wycieczki