Info
Ten blog rowerowy prowadzi GbassSC z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 6037.96 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.20 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 30499 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2016, Lipiec7 - 0
- 2016, Czerwiec5 - 2
- 2016, Maj3 - 0
- 2016, Kwiecień4 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Sierpień7 - 0
- 2015, Lipiec7 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj6 - 4
- 2015, Kwiecień3 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2014, Maj1 - 2
- 2013, Lipiec8 - 0
- 2013, Maj5 - 0
- 2013, Kwiecień11 - 0
- 2013, Marzec5 - 2
- DST 160.00km
- Czas 05:45
- VAVG 27.83km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 6000kcal
- Podjazdy 1004m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraków i kawałek małopolski
Sobota, 4 czerwca 2016 · dodano: 04.06.2016 | Komentarze 0
Po
wypadzie na Pradziada umówiłem się z chłopakami, że następnym razem przyjeżdżają do
mnie i uderzamy na Kraków. Arek niestety już na początku tygodnia powiedział,
że nie da rady a Kamil chciał jechać z kumplami w inny rejon. Trudno – jade sam.
W piątek jednak zadzwoniłem do Kamila raz jeszcze i powiedział, że jedzie ze
mną. Umówiliśmy się o 5 w Jaworznie pod Galeną. Wstałem o 3:30, zjadłem
śniadanie, wypiłem kawę i w drogę. W połowie jazdy do Jaworzna dzwoni Kamil i
mówi, że ma problem z rowerem i nie wie czy pojedzie. Namawiam go, żeby
dojechał na miejsce i zobaczymy w czym problem. Wpadam pod Galenę i czekam na
niego około pół godziny.
Dociera
Kamil. Okazało się, że problem dotyczy wentyla. Usterka szybko wyeliminowana i
ruszamy w trasę.Ciśniemy
ostro na Trzebinie. Dalej prosto drogą 79 na Kraków. Na liczniku non stop 35-37
km/h. Pędzimy jak szaleni. Kamil w szoku, że daje radę. Rewelacyjnie pojechał na zmianach. Tak powinno być. Widzę, że się docieramy w jeździe we dwóch. Po niecałych dwóch
godzinach wpadamy do stolicy małopolski i na przywitanie spotykamy autokar
piłkarskiej kadry pod jednym z hoteli.
Udajemy
się w stronę rynku. Przed Starym Kleparzem wpadam w torowisko tramwajowe i
niestety skrzywiam koło. Szczęście jednak w tym, że dało się jechać dalej.
Nieco wkurzony wsiadam na brykę i pedałuję na rynek. Tam udajemy się do Mc
Donalda i kupujemy kawę.Oczywiście musieliśmy również wziąć dwa obwarzanki i dopiero zrobiliśmy sobie przerwę.
Kamil w pewnym momencie chciał nakarmić jednego gołębia. Rzucił kawałek pieczywa i nagle zleciało się 100 kolegów tego biedaka:)
W
międzyczasie podchodzi starszy anglik. Obserwuje nasze rowery. Dotyka, patrzy i
nagle pyta czy mówimy dobrze po angielsku. Odpowiadamy, że tak średnio i
dziadziuś siada koło nas czytając rozmówki angielsko-polskie.
My natomiast dopijamy kawę. Robimy zdjęcia, kupujemy jakieś małe gadżety i jedziemy na Wawel. Kiedy jednak chcemy wjechać kostką brukową do góry, podchodzi do nas strażnik i mówi, że zakaz rowerowy obowiązuje na całym placu i nie możemy tam wejść. Zjeżdżamy więc do smoka a tam rozkłada się RMF FM i nagłaśnia, że dzisiaj festiwal smoków przez cały dzień w Krakowie.
My natomiast dopijamy kawę. Robimy zdjęcia, kupujemy jakieś małe gadżety i jedziemy na Wawel. Kiedy jednak chcemy wjechać kostką brukową do góry, podchodzi do nas strażnik i mówi, że zakaz rowerowy obowiązuje na całym placu i nie możemy tam wejść. Zjeżdżamy więc do smoka a tam rozkłada się RMF FM i nagłaśnia, że dzisiaj festiwal smoków przez cały dzień w Krakowie.
Siadamy, oglądamy wszystko dookoła i po godzince decydujemy się na powrót.
Przy
wylocie z Krakowa przebieramy się na stacji, uzupełniamy wodę i ruszamy "94" na
Olkusz. Kilka podjazdów i zjazdów. Kamil zadowolony, bo pod górkę odpoczywa, a
męczy się na prostej. Taka jego specyfika. W Olkuszu przerwa na coca colę, którą nawet polecała
sprzedawczyni na Orlenie. „Ooo! Cola w sam raz przy takim wysiłku. Coś o tym
wiem, mój syn gra w piłkę. Kiedyś dałam mu tylko wodę i nie miał siły. Ale ja
głupia byłam” – powiedziała. Pośmialiśmy się i w drogę. Kamil w Sławkowie odczuwał lekko
skutki całego tygodnia w pracy i zmniejszyliśmy tempo. Spokojnie dojeżdżamy do
Sosnowca i każdy odbija w swoją stronę. Po chwili meldujemy się w domach.
Niestety koło do naprawy, buty do wymiany i czas podregulować furę bo za dwa tygodnie najważniejsze zawody w tym roku.
Niestety koło do naprawy, buty do wymiany i czas podregulować furę bo za dwa tygodnie najważniejsze zawody w tym roku.
Kategoria Wycieczki