Info
Ten blog rowerowy prowadzi GbassSC z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 6037.96 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.20 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 30499 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2016, Lipiec7 - 0
- 2016, Czerwiec5 - 2
- 2016, Maj3 - 0
- 2016, Kwiecień4 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Sierpień7 - 0
- 2015, Lipiec7 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj6 - 4
- 2015, Kwiecień3 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2014, Maj1 - 2
- 2013, Lipiec8 - 0
- 2013, Maj5 - 0
- 2013, Kwiecień11 - 0
- 2013, Marzec5 - 2
- DST 31.80km
- Czas 01:30
- VAVG 21.20km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Pologne Amatorów - relacja
Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 0
Te zawody były moją drugą imprezą w tym roku, na której
musiałem być. Taki był plan. Przyszedł w końcu piątek, wpakowałem moje
dziewczyny do auta, zebrałem znajomych i ruszyliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej.
Dojechaliśmy na miejsce i już po drodze widziałem mnóstwo kolarzy. Każda ściana
zajęta przez chłopaków. Piątek poświęciliśmy jednak na Zakopane i typowy
relaks. Zakupy, obiad, pamiątki itp. Frajda dla dzieciaków – podstawa.
Niestety po powrocie na kwaterę zaczęło padać i wg moich
prognoz miało lać cały weekend. Ale zrobiliśmy grilla, zjadłem jak zawsze
tłusto i nie zwracałem uwagi na pogodę. Z Wuzlem umówiliśmy się, że po 7:00
jedziemy na mały rozjazd. Ustawiłem budzik i do wyra. Obudziłem się o 6:00.
Wyjrzałem za okno i już wszystko było jasne. Lało i to ostro! Rzeka płynęła
ulicą. Temperatura 9 stopni. Wysłałem od razu sms do Wuzla, że kimamy dalej.
Po chwili jednak wstałem i wyskoczyłem na taras z kubkiem gorącej kawy.
Później wpadł Wuzel, zjedliśmy śniadanie i po chwili pojechaliśmy odebrać pakiety startowe.
Po powrocie wybraliśmy się na obiad, który miał się
zakończyć kibicowaniem na V etapie. Wstąpiliśmy do Karcmy u Wróbla.
Polecana na necie. Podobno super wypas. Niestety po godzinie czekania
dostaliśmy zimną (!!!!!) zupę dla dzieci, a po półtorej danie główne.
Wyraziliśmy swoje niezadowolenie jak i pozostali goście po czym wyszliśmy do
ronda w celu kibicowania.
Zobaczyliśmy pierwszą pętlę po czym odprowadziliśmy
dziewczyny do pokoju. Lało dalej i to ostro. Wszystko przemoczone! Wracamy po
chwili z Wuzlem i czekamy na drugi przejazd peletonu. Nagle jadą i to z jaką
prędkością!
Po emocjach na etapie wracamy i myślimy jak to jutro będzie. Sprawdzam pogodę, ale prognozy są jeszcze gorsze niż na sobotę. W niedzielę wstaje o 6:00. Kubek kawy, taras i czekam na Wuzla. Po chwili schodzi, grzejemy się i powoli ubieramy. Następnie jemy delikatne śniadanie, szykujemy rowery. Z pozostałym pokoi wychodzi reszta chłopaków, którzy też przyjechali na zawody. Standardowo pożyczają pompkę ode mnie – bo zawodowcy z Krakowa zapomnieli :) Ale gdzie to oni nie byli, co to oni za wyniki nie wykręcili – a tu proszę, pompki nie mają :) W końcu gotowi ruszamy na start.
Docieramy pod Termy Bukowina. Leje dalej. Każdy chroni się
jak może. Pelerynki, worki na śmieci, jednorazówki w butach, bidony z folią
aluminiową. Pomysłowość 100%. Organizatorzy informują, że warunki są fatalne i
proszą o wolną jazdę. W końcu nas puszczają sektorami. Ruszamy i w ulewie
docieramy do Poronina. Start ostry i poszli! Odbijam na Ząb. Zmiana przełożenia
i kołowrotek. Jak mam gdzie prśzycisnąć to tylko na podjazdach. Wuzel zostaje od
razu z tyłu. Ja cisne. Mijam sporą liczbę zawodników. Docieram na szczyt i
nagle zjazd. Jednak z górki już jade na hamulcu i co najfajniejsze – tylko przednim.
Z tyłu koło w ogóle nie łapało. Miałem nieco cykora ale co miałem zrobić?
Oczywiście co chwilę słyszę „lewa” i chłopaki pędzą. Wariaci… Przed przejazdem kolejowym czeka nas ostry zakręt w prawo z górki. Strażacy gwiżdżą i
zatrzymują nas, dają info, że jest niebezpiecznie. Jednak jeden ze śmiałków
miał w dupie sygnalizację i non stop krzyczał „lewa”. Po chwili wyrżnął na
samym zakręcie, zawinął się w siatkę i głową uderzył o bandę. Tylko widziałem
jak krew tryska spod jego kasku. Krzyknąłem do ambulansu, że jeden leży w rowie i od razu wzięli go do ambulansu i odwieźli na sygnale. Komentarze na trasie
były jednoznaczne: po prostu debil.
Ciśniemy w kierunku Gliczarowa. Ludzi coraz więcej. Każdy
krzyczy: Szacuneczek, brawo, dacie radę, jesteście mistrzami, dawaj dawaj! To
naprawdę dodaje mocy w takich warunkach. Docieramy do słynnej ściany.
Wjeżdżamy, jedni na siedząco inni na stojąco. Niektórzy już od początku
wprowadzają. Jadę za autem organizatora. Nagle auto staje (!) na końcówce
Gliczarowa i zaczyna cofać. O co qrwa chodzi?? Wszyscy za autem wściekli. Nawet
kibice krzyczą na kierowcę. Schodzimy z rowerów, podchodzimy kilka metrów i
ruszamy dalej. Kolejny zjazd i kolejny
podjazd, znowu w dół i w prawo. Teraz czas na ostatni podjazd już pod metę.
Zmieniam przełożenie i kręcę ile sił. Ostatnie kilometry do mety. Mijam tych,
którzy wyprzedzali mnie na zjazdach. Jeden, drugi, trzeci…docieram do mety.
Radość ogromna z racji pokonania trasy w takich warunkach. Jestem cały mokry. Leje
się z butów i spod kasku. Mimo wszystko jestem zadowolony. Moja żona i Wuzla
czekają na mecie i robią mi zdjęcia.
Czekam z dziewczynami na Wuzla. Ja dotarłem na metę 11:45. O
12 dalej stoimy sami. Gdzieś około 12:20 widzimy jak Wuzel zbliża się do mety. Zaparowane
okulary, chyba nic nie widział. Za to banana na ryjku miał takiego, jak małe
dziecko po otrzymaniu ulubionej zabawki. Ależ się cieszył!! Ja także. Kibicowałem
mu ostatnie metry. Słychać było tylko mnie. Po przekroczeniu linii mety wpadliśmy
sobie w ramiona. Pogratulowałem mu pokonania trasy i to na CTM-ie! Szczęśliwi
pozowaliśmy do zdjęcia.
Pamiątkowe medale, zdjęcia i kupę śmiechu :)
Po powrocie szybki prysznic, ciepły posiłek, kawa, herbata i szykujemy się do powrotu. Podczas jazdy otrzymujemy info, że Królewski Etap został odwołany i zawodowcy nie pojadą. Amatorzy dali radę – PRO już nie. Jesteśmy twardzielami!
Ostateczne moje wyniki:Pamiątkowe medale, zdjęcia i kupę śmiechu :)
Po powrocie szybki prysznic, ciepły posiłek, kawa, herbata i szykujemy się do powrotu. Podczas jazdy otrzymujemy info, że Królewski Etap został odwołany i zawodowcy nie pojadą. Amatorzy dali radę – PRO już nie. Jesteśmy twardzielami!
Miejsce w kategorii wiekowej – 8 na 481 zawodników
Open – 487 na 1042 sklasyfikowanych
Czas 1:30:31
Poprawiłem swoje miejsce w porównaniu do 2015 roku o 313 miejsc.
Gratulacje dla wszystkich!!
Kategoria Maraton/zawody